Jak wykazały badania laboratoryjne przeprowadzone przez Państwową Inspekcję Handlową, kawa parzona w szklance ma średnio około 20 proc. ekstraktu mniej od naparu kawowego z ekspresu. Dlatego ministerstwo zobowiązało każdy zakład gastronomiczny serwujący kawę do posiadania sprawnie działającego ekspresu!
– Czyżniewski! Nie dość, że koronawirus szaleje, stoki narciarskie i hotele zamknięte, godzina policyjna w sylwestra, to jeszcze nieczynne kawiarnie muszą mieć ekspresy? Nic o tym nie słyszałam – moja żona bardzo przejęła się tą informacją prasową. Nie zauważyła, że pochodzi z 1969 r. Może za bardzo kontrolowała stan patelni. Właśnie na święta zjechał mój młodszy syn Mateusz i w domu pojawiły się spory kompetencyjne, któż to odpowiada za odcinek kuchni przy zmywaku, obok którego stoi szklanka po kawie.
– Polska jest w zasadzie jedynym krajem w świecie, w którym rozpowszechniło się i przyjęło picie kawy parzonej w szklance. Stało się tak z wielu powodów. Do głównych zaliczyć trzeba brak ekspresów do parzenia kawy i trudności z zaopatrzeniem lokali gastronomicznych w dostateczną ilość filiżanek – pisał Kazimierz Różalski w tekście „Ważna jakość kawy i kultura picia”. „Gazeta Zielonogórska” opublikowała go 9 stycznia 1969 r.

Budynek TPPR przy al. Niepodległości. Po prawej neon kawiarni Bieriozka. Kino Newa znajdowało się na tyłach budynku.
– Picie kawy parzonej w szklance jest złą tradycją – rozwodził się dziennikarz, bo w szklance jest około 20 proc. mniej ekstraktu niż w kawie z ekspresu. – Mając więc na względzie dobro konsumentów, Zarząd Przemysłu Gastronomicznego Ministerstwa Handlu Wewnętrznego zobowiązał każdy zakład gastronomiczny sprzedający napar kawy, do posiadania ekspresu i sprzedawanie wyłącznie kawy parzonej w ekspresie. W razie zepsucia się ekspresu, zakład może parzyć kawę w termosach lub kamionkach.
Uf! Była jednak furtka, by obejść zakazy – na wyraźne życzenie klienta, kawę można było zaparzyć w szklance. Zakazała jednak tego najpierw Mocca, później Paloma i Studencka.
W końcu – jeżeli kupiono nowoczesne ekspresy do kawy, powinny być wykorzystywane. Jeden z nich – Club Finesia – stanął w kawiarni Bieriozka, w budynku kina Newa i Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Do kawy oferowano tort bieriozka po 11 zł 60 gr. Nie wiem, czy tyle kosztowała jedna porcja czy też ciasto było na wagę.

Bar w kawiarni Bieriozka
– Chodziłam tam na pyszne desery – wspomina na Facebooku Janina Kania. – A później podawano piwo z żółtym serem na zakąskę.
– Tylko dlatego, że był zakaz spożywania bez zakąszania – uzupełnia Bogusław ZG. – Ale serek smakował w Bieriozce. I szafa grająca na okrągło „Dom wschodzącego słońca” na przemian z Janis Joplin „Summertime”.
Ewa Pelińska: – Pamiętam ten serek.
– To Bieriozka, tylko paschy nie widać w gablotce – dopowiada Ewa Stanglewicz, analizując zdjęcie. – To był nasz kultowy deser.
Wanda Rutkowska: – Bieriozka… jakie tam były niebiańskie bliny rosyjskie z maczanką! Kawioru nie było.
– Do kawiarni można było wejść przez kino Newa, obok był TPPR, pewnie stąd nazwa Bieriozka – pisze Zosia Skonieczna.
– Zosia – nasze szkolne czasy, chodziło się na desery i można się było dobrze ukryć przy stolikach oddzielonych „przedziałami” – dodaje Roma M. Matuszewska. Takie wysokie oparcia dawały niezłe schronienie.
– Moja babcia pracowała tam na pół etatu. Zawsze dostawałem bitą śmietanę z rodzynkami, mniam, mniam – wspomina Prem Baranowski.
Jolanta Loch: – Tam byłam na pierwszej randce z chłopakiem, który rok później został moim mężem!

Taki sam ekspres do kawy zainstalowano w kawiarni Mocca
Podobne wspomnienia ma Barbara Strażyńska: – Moja ulubiona kawiarenka i miłe wspomnienia z młodości. Bardzo często tam chodziłam z chłopakiem, który został później moim mężem – na pyszne płonące lody i lampkę wina. Dopiero teraz przyjrzałam się zdjęciu i widzę, że to ja stoję obok tej dziewczyny w stroju ludowym.
Aneta Dąbrowska: – Tam poznałam mojego męża. Mieliśmy zaprzyjaźnionych kelnerów. Często siedzieliśmy na zapleczu.
– Pamiętam neon w kształcie dziewczyny w kolorowej kiecce. To był fakt, czy tylko dziecięca wyobraźnia? – zastanawia się Aleksander Żukowski. To fakt, rzeczywiście od frontu budynku zamontowano duży neon reklamujący kawiarnię. Widocznie uznano, że kino takiej reklamy nie potrzebuje…

Kawiarnia Wiśniowa – i znów ekspres do kawy tej samej marki
Tomasz Czyżniewski Codziennie nowe opowieści i zdjęcia Fb.com/czyzniewski.tomasz